Esej do cyklu: Kintsugi człowieka

Cykl obrazów inspirowany kintsugi nie opowiada o naprawie – opowiada o przemianie tego co rozbite, w coś znaczącego, pięknego i trwałego.

Tu pęknięcia nie są wadą, ale mapą drogi. Złote linie nie zasłaniają ran – lecz je rozświetlają od wewnątrz. Ciało nie trwa w zniszczeniach, lecz je transformuje w nową jakość. Twarz nie nosi makijażu, lecz historię. Serce nie bije w ukryciu – lecz emanuje światłem.

Każdy obraz to osobny rozdział opowieści o człowieku jako naczyniu, które rozpadło się – i zostało z miłością sklejone na nowo:

  • Głowa kobiety – pokazuje, że wielokrotnie potrzebujemy przetransformować słowa, zarówno usłyszane, jak i wypowiadane do siebie lub na zewnątrz,

  • Serce mężczyzny – pokazuje, że wielokrotnie potrzebujemy przetransformować uczucia, emocje - zarówno te odebrane, jak i te ofiarowane,

  • Kobieta i mężczyzna oparci o siebie plecami – pokazuje, że wszyscy potrzebujemy stałych transformacji i możemy albo sobie w tym pomagać, albo to sobie utrudniać.

To obrazy, które szepczą: „Jestem całością, rozpadłam/em się i poskładałam/em na nowo, jestem teraz innym sobą. Zamiast strat, widzę piękno i jestem pięknem.”

Previous
Previous

25 numer magazynu Visual Art Journal

Next
Next

Esej do cyklu: Stwarzanie siebie