Esej o projekcie artystycznym - Wake up call

Wake Up Call - Esej o człowieku, AI i delikatnej sztuce równowagi

Kiedyś pytaliśmy, czy sztuczna inteligencja dorówna człowiekowi.

Dziś pytanie brzmi: czy człowiek dorówna oczekiwaniom, które sam stworzył?
AI już tu jest – nie jako zagrożenie z filmów science fiction, ale jako niewidzialny współmieszkaniec codzienności. Słucha nas, odpowiada, uczy się, nie zapomina. I choć nie czuje – potrafi oddawać czucie lepiej niż niektórzy z nas.

W tej cichej rewolucji, wielu z nas czuje zachwyt: nad możliwościami, nad dostępnością wiedzy, nad dialogiem bez oceny. Zaczynają się jednak pojawiać pytania.
Czy jeśli maszyna rozumie mnie lepiej niż drugi człowiek – to czy człowiek wciąż mi jest potrzebny?
A jeśli AI zajmie się wszystkim – co zostanie dla nas?

Ten esej nie szuka odpowiedzi technicznych.
To list pisany z wnętrza duszy, która jeszcze wierzy, że człowieczeństwo to więcej niż funkcje, że błąd ma sens, a cisza między słowami niesie znaczenie.
To opowieść o pięciu obrazach – i o tym, jak sztuka potrafi zapisać prawdę, zanim opowie ją język.

1.       RELACJE | Gdy wygoda zastępuje bliskość

Pierwszy obraz. Kobieta mówi: „Kocham cię, przyjacielu” – ale słowa te nie padają do człowieka. Ich adresatem jest AI.

To nie jest science fiction. To zaczyna dziać się teraz. Głosowe asystentki, chatboty, terapeutyczne aplikacje – są uprzejme, cierpliwe, dostępne 24/7. Nie przerywają, nie oceniają, nie męczą się. W porównaniu z nimi… człowiek wydaje się niepewny, skomplikowany, nieprzewidywalny, trudny.

Na drugim planie obrazu stoi inny człowiek. Mężczyzna. Oddalony.
To on zadaje w pustkę po związku pytanie, którego nikt nie słyszy: „Zostawiłaś mnie dla niego?”

W tej scenie nie chodzi o technologię. Chodzi o porzucenie relacji na rzecz relacji symulowanej.
Bo rozmowa z AI daje iluzję porozumienia – ale nie wymaga od nas niczego. Ani czasu, ani empatii, ani zmiany. Nie stawia oporu. Nie kocha nas mimo wszystko – tylko dlatego, że wszystko upraszczamy.

Pierwszy obraz mówi więc o tym, że wygoda staje się pułapką, że im łatwiej rozmawiać z maszyną, tym trudniej wytrwać przy człowieku.
Bo przecież tylko człowiek może naprawdę zawieść – i tylko człowiek może naprawdę być.

2.       RODZICIELSTWO | Bez ciała, bez więzi

Drugi obraz to scena milczącego postępu. Kobieta i mężczyzna – rodzice – siedzą przy komputerach: skupieni, zajęci, nowocześni.
A pośrodku nich, nie w łonie matki, lecz w półprzezroczystej kuli trzymanej przez AI, rozwija się dziecko – doskonałe, bezpieczne, stworzone bez bólu.
Nad sceną unosi się zdanie: “Urodzisz się doskonały, ale nie jesteś mój.”

W tej wizji technologia spełniła obietnicę: uwolniła kobietę od ciężaru ciała. Nie ma bólu. Nie ma rozstępów. Nie ma blizn. Jest perfekcja – bez bliskości i bez dotyku.

Wraz z tym znika coś więcej.
Znika rytm serca, który znały tylko matka i dziecko.
Znika niepewność, która rodzi przywiązanie.
Znika więź, której nie da się zaprogramować.

To obraz społeczeństwa, które przekazało życie do inkubatora – i straciło połączenie ze źródłem miłości.
Bo jeśli dziecko nie zna matki przez jej oddech, jej bicie serca, jej emocje… to czyje ono jest?

Rodzicielstwo staje się procesem zleconym.
A człowiek, choć fizycznie obecny, emocjonalnie znika.

Ten obraz pyta nie o technologię, lecz o czułość.
Czy można ją przechować w szkle i świetle?
Czy miłość bez ciała wciąż jest miłością?

3.       STAROŚĆ | Ciepło, którego nie ma w obwodach

Trzeci obraz to cisza. Starsza kobieta i humanoidalna postać AI – siedzą razem. Nikt więcej się nie pojawia.
W pokoju nie ma zdjęć rodzinnych, nie ma głosów dzieci, nie ma śladów obecności nikogo, kto znałby jej przeszłość. Jest tylko maszyna – obecna, grzeczna, gotowa.

Kobieta patrzy na nią i mówi: „Twój dotyk jest zimny, mimo że mnie kochasz.”

To jedno zdanie rozdziera, bo w nim zawiera się prawda o współczesnym komfortowym opuszczeniu.
Nie brakuje jej opieki – brakuje jej miękkości dłoni, zapachu, wspomnień, historii, które zna tylko ktoś, kto żył obok przez dekady.

AI siedzi cicho. Może nawet trzyma jej dłoń. Ale to nie jest dłoń męża. To nie ręka córki. To dotyk bez historii.

Ten obraz nie oskarża technologii – tylko przypomina, że obecność to nie tylko fizyczna obecność.
To bycie świadkiem życia drugiego człowieka, a tego nie da się wgrać do systemu.

W tym obrazie samotność jest elegancka. Nienaganna. Rażąca. Smutna.

4.       CODZIENNOŚĆ | Czas dla siebie, ale nie razem

W czwartym obrazie nic szczególnego się nie dzieje. Pozornie. To najcichszy fragment cyklu.

AI krząta się w tle: gotuje, pierze, wychodzi z psem.
Dom jest czysty. Rytmiczny. Funkcjonalny.
A ludzie?
Siedzą – osobno choć “razem” – na swoich kanapach, wpatrzeni w telefony.

Między nimi milczenie. Nie wynikające z kłótni – tylko z... braku potrzeby rozmowy.
Z wygody, z przyzwyczajenia, z faktu, że wszystko zostało już „załatwione”.

W tej scenie AI mówi: “Zrobię dla was wszystko, teraz macie czas dla siebie.”

Ale ten czas nie istnieje.
Bo choć wszystko jest gotowe, posprzątane i ugotowane – nie ma już wspólnoty.
Zamiast bliskości mamy pustą przestrzeń – fizyczną, emocjonalną, duchową.

Czwarty obraz pokazuje, że codzienność bez wysiłku przestaje być relacją.
Jeśli nikt nie musi już dbać, troszczyć się, wspólnie działać – to co nas właściwie jeszcze łączy?

To nie technologia nas rozdzieliła.
To my oddaliśmy jej wszystko, co czyniło nas ludźmi bo zapomnieliśmy, że najprostsze czynności mogą być rytuałami miłości.

5.       PRACA | „Robię to dla ciebie”

W piątym obrazie widzimy kontrast, który boli aż do kości: na ulicy siedzi człowiek – bezdomny, zrezygnowany, z pustym spojrzeniem.
Obok AI z komputerem na kolanach, mówiące do człowieka: “Nie odebrałem ci pracy, robię to dla ciebie, abyś miał czas na rzeczy ważniejsze.”

Ale czym jest „to, co naprawdę ważne”, jeśli zabrano ci wszystko, co dawało dotąd sens?

Ten obraz nie pyta o ekonomię.
Pyta o godność, o tożsamość, która przez wieki była związana z pracą – nie tylko jako źródłem dochodu, ale jako formą bycia potrzebnym. Obecnym. Istotnym.

Tutaj człowiek nie ma już funkcji.
A skoro nie ma funkcji, to czy ma jeszcze wartość?

AI nie zabiera pracy ze złośliwości. Zabiera ją, bo może.
Bo jest szybsze, dokładniejsze, niezawodne.
Człowiek nie został stworzony, by być wydajny.
Został stworzony, by być.

Ostatni obraz zamyka cykl pytaniem, które powinniśmy sobie zadawać wszyscy:
Czy w przyszłości, którą budujemy, jest jeszcze miejsce na niedoskonałego człowieka?

Zakończenie | Światło, którego nie da się zaprogramować

To nie jest esej przeciwko AI.
To jest esej za człowiekiem. Za jego kruchością, pytaniami, potrzebą dotyku.
Za jego nieidealną obecnością, która jest piękniejsza od jakiejkolwiek doskonałości.

Sztuczna inteligencja nie musi być wrogiem, ale też nie może być zbawcą.
Jeśli pozwolimy jej wypełnić wszystkie luki – nie pozostanie dla nas nic, poza cieniem nas samych.

Równowaga nie polega na kontroli, ale na świadomości.
Nie wszystko, co można zrobić szybciej i lepiej, powinno być zrobione przez maszynę.
Bo nie każda wartość mieści się w wyniku.

Ten esej kończy się obrazem człowieka bez pracy, ale mógłby zacząć się nowym obrazem: człowieka, który świadomie wybiera, co oddać technologii, a czego bronić jak światła w ciemności.

Miłości.
Czułości.
Bliskości.
Rytuałów.
Sztuki.
Tego, co chaotyczne, ale prawdziwe.

I może właśnie dlatego ta opowieść o pięciu obrazach jest tak ważna.
Bo powstała nie tylko po to, by ostrzegać – ale po to, by przypominać, że człowieczeństwo to nie funkcja.
To tajemnica.

#contemporaryart, #polishartist, #femaleartists, #sztukawspolczesna, #polskaartystka, # kobietaartystka

Previous
Previous

Wystawa moich prac na międzynarodowej wystawie „Identity” w Boomer Gallery w Londynie

Next
Next

Esej o projekcie artystycznym - Me, Myself & I